Przepisy drogowe
Motoryzacja

Przepisy, które nie mają sensu w polskim prawie drogowym

Każdy wie, że polskie prawo jest zawiłe i trudne do interpretacji dla przeciętnego jego użytkownika. Tak samo jest na drodze, gdzie kodeks teoretycznie powinien regulować wszystko, a w praktyce wiele rzeczy jest ze sobą sprzecznych lub kompletnie pozbawionych sensu. Oto tylko kilka przykładów, dla których niemalże każdy z nas łamie prawo.

Dziecko na rowerze

Zaczynamy od dość prostej, ale i kontrowersyjnej rzeczy. Jak mówią przepisy, po ścieżce rowerowej poruszać się może tylko rower. Skoro tak, to miejsca na pieszego nie ma – tu się chyba zgadzamy. Dlaczego o tym piszemy? Bo jednocześnie te same przepisy mówią, że pieszym jest nie tylko – mówiąc kolokwialnie – osoba poruszająca się na nogach, ale także… dziecko do 10 roku życia. Skoro więc rodzic jedzie z dzieckiem na rowerze, ono nie może wjechać na ścieżkę. Być może słusznie, przecież tyle rowerów, z taką prędkością… Może tak, ale z drugiej strony, gdzie powinien poruszać się pieszy? Po lewej stronie drogi. Gdzie ma zatem jechać rodzic ośmiolatka? Pod prąd?

Hulajnoga i inne pojazdy elektryczne

Choć rolki nie są pojazdem elektrycznym, od nich zaczniemy, bo casus jest podobny. Co ciekawe rolkarz jest traktowany jak pieszy, a więc nie może poruszać się po drodze rowerowej. To oznacza, że może poruszać się po drogach publicznych, ale znów z lewej strony, na samochody, albo jechać po chodniku, który jest… delikatnie rzecz ujmując nieprzystosowaną nawierzchnią do jazdy.

Wydawałoby się, że już to jest problem, ale mamy kolejny, a mianowicie hulajnogę elektryczną. Wiemy, że pojawia się ich coraz więcej, ale dla prawa drogowego… nie istnieją. Nie mogą jeździć po ścieżce rowerowej, bo tam tylko rowery. Nie mogą także po chodnikach, bo tam pierwszeństwo ma pieszy i wina jest zawsze po stronie jadącego. Nie mogą także po drodze, bo to nie pojazdy dopuszczone do ruchu miejskiego. Jednym słowem nikt nic nie wie, a Ministerstwo Infrastruktury zapowiada zmianę przepisów już od 5 lat. I końca wprowadzania tej zmiany jakoś nie widać.

Paradoks rowerów

Nie, tym razem nie będzie o jeżdżeniu, a na pewno nie rowerami. Chodzi o przewóz, bo w 2016 roku uznano, że coś takiego jak bagażnik na hak istnieje. Zatem wymyślono przepisy, które nakazują montaż szeregu świateł na takim dodatku do auta, wraz ze światłem cofania. Tego jednego akurat modele przeznaczone do Polski nie miały, więc okazały się bezużyteczne. Trudno – powiecie. Jednak paradoksem jest to, że przyczepa takiego światła mieć nie musi…

Przepisy drogowe do zmiany

Jesteśmy w czołówce wśród krajów z największą liczbą znaków drogowych i podobnie zdaje się z paradoksami i niepraktycznymi przepisami. Choć rokrocznie zmienia się prawo o ruchu drogowym, to jeszcze nikt tego rodzaju ciekawostek nie poprawił.

Dodaj komentarz